Gmina Goniądz

Moje wycieczki po Gminie Goniądz - wieś Klewianka (FELIETON)

Jadąc z Goniadza w kierunku Dolistowa, jedną z najważniejszych, a zarazem najgorzej utrzymanych dróg w gminie, dojeżdżamy do skrzyżowania i kierunkowskazu do wsi Klewianka. Jest to wyjątkowa wieś w moim życiorysie, ponieważ to tutaj w 1981 r. rozpocząłem swoją pierwszą w życiu pracę. Przed skrętem w prawo, rzut oka na zieloną równinę po lewej, to właśnie tam jeszcze kilkadziesiąt lat temu rozkwitało życie jednego z najważniejszych i największych folwarków. W czasach, kiedy w Polsce rządy sprawowała dynastia Jagiellonów na wschód od Goniądza znajdował się folwark królewski Klewianka, na południe leżała wioska o tej samej nazwie. Inwentarz włości goniądzkiej z 1571 r. wymieniał 3 folwarki oraz wsie, w tym Klewiankę osadzoną na 25 ½ włókach. W tym samym inwentarzu dowiadujemy się o powinnościach wsi: Płacą czynszu z każdej włóki po dwie kopie pol., bez połterej gr. Żyta dziekielnego z każdej włóki po solance. Robota i Ina powinność jako w Smogorowce, także tez i zwyczaj około piewa warzenia i około innych rzeczy. Niestety obecnie po dawnym folwarku nie pozostał żaden ślad, może poza pozostałościami po sadzawkach dworskich.
Zaraz po zjechaniu w prawo napotykamy dwa stare krzyże z początku ubiegłego stulecia, jeden znajduje się po prawej, drugi po lewej stronie drogi. Widać na nich ząb czasu, ale miejscowi nie pozwalają im upaść, jak przegnije spód krzyża zaraz wkopują go na nowo. To nic, że jest niższy ważne, że jest na swoim miejscu od kilku pokoleń.
Wjeżdżamy do samej wioski, po lewej stronie widzimy nietypowy jak na wieś estetyczny zakład wyrobu kołder, śpiworów itp. Dalej po prawej i lewej stronie zadbane gospodarstwa mieszkańców królewskiej wioski. W 1571 i 1572 r. trwało przejmowanie darowizny radziwiłłowskiej dla króla Zygmunta Augusta i przyłączanie jej do starostwa knyszyńskiego. Wśród przejmowanych wsi była także Klewianka. W środku wsi po prawej stronie schludny, zadbany sklep. Pamiętam jego początki i wkład pracy nieodżałowanego właściciela Janka Szklanko, z którym nieraz omawialiśmy lokalne sprawy. Z tyłu zapuszczona wiejska świetlica, chyba nie za bardzo jest pomysł na jej wykorzystanie. Zrobić coś, wydać pieniądze gminne to jedno, a pomysł na dalsze funkcjonowanie to druga sprawa. Jedno, co się rzuca w oczy w czasie jazdy to brak chodnika, chociażby z jednej strony, który z pewnością ułatwił, by życie mieszkańcom. Co na to pan radny z Klewianki? A przecież Klewianka to nie tylko zaniedbana współczesność to także kawał historii: Według inwentarza kościoła parafialnego w Goniądzu z 1734 r. wieś Klewianka należy do parafii goniądzkiej i jest wsią chłopską. 11 stycznia 1762 r. Paweł Tadeusz Czapski wojewodzic pomorski pożyczył u J. Kl. Branickiego z Białegostoku kwotę 28.045 zł pod zastaw Klucza Boguszewskiego, należącego do starostwa knyszyńskiego. W 1768 r. również Paweł Tadeusz Czapski obiecywał ustąpienie Branickiemu drugiej połowy starostwa knyszyńskiego, a o części brata Tomasza Czapski pisał: Przekazanie nastąpiło w rzeczywistości i Jan Klemens Branicki wziął w arendę również Klewiankę z należącymi do niej wsiami. Jeszcze w 1773 r. arendowała tę połowę starostwa knyszyńskiego wdowa po hetmanie wielkim koronnym Izabela Branicka. W 1789 r. wspólnie z Piotrem Potockim starostą szczerzeckim procesowała się o dobra knyszyńskie….
Spis parafian kościoła goniądzkiego z lipca 1843 r. wspomina o jednym majątku w Klewiance, oraz o 38 domach we wsi.
W 1903 r. dzierżawca folwarku w Klewiance Józef Augustowski odsprzedaje swoje prawa do majątku Konstantemu Skrzeszewskiemu. W 1930 r. jako dzierżawca majątku Klewianka o powierzchni 135 ha wymieniony jest Julian Skrzeszewski, który zmarł w czasie II wojny światowej w Goniądzu. Zamieszkał tam w budynku nazywanym „Belweder”. Eksmitowany został przez władzę sowiecką po rozparcelowaniu majątku w Klewiance. Pozostawił dwie córki, z których pierwsza zmarła w czasie wojny, a druga wyszła za mąż za oficera Wojska Polskiego w Poznaniu. W czasie działań wojennych małżonek pani Skrzeszewskiej zginął. Po wojnie wyszła za mąż powtórnie. W związku z tym, że nie miała dzieci, na niej zakończyła się historia rodziny dziedzica z Klewianki. W czasie II wojny światowej obok ziem majątku Skrzeszewskich mieściło się lotnisko polowe.
Jedziemy dalej mijając okazałe obejścia gospodarskie Stankiewiczów, Kuprelów, Jankowskich, Wasilewskich, Sobolewskich i innych. Na końcu wsi po lewej stronie szkoła - duma i chluba Klewianki. To jak wspominałem w tej szkole po raz pierwszy stanąłem przed życiowym wyzwaniem jako nauczyciel. To tutaj w towarzystwie dyrektora p. Jerzego Jaskowskiego, znamienitych nauczycieli pani Teresy Wilczewskiej, pana Antoniego Bujnowskiego, Antoniego Bykowskiego, Mariana Grabowskiego, Leszka Waszczyńskiego rozpocząłem swoje dorosłe życie.
Z nostalgią też wspominam codzienne dojazdy do Klewianki autobusem szkolnym pieszczotliwie nazywanym „Obrzynkiem” w towarzystwie wytrawnych pedagogów pani Ali Kozłowskiej i pana Tadeusza Połonowicza.
Do dziś pamiętam zapach z rozpalanych pieców przez woźnego pana Jankowskiego, czy też zapach parzonej kawy przez panią Jankowską. Takich rzeczy się nie zapomina. To były czasy, kiedy SP w Klewiance bały się wszystkie szkoły z ówczesnego województwa łomżyńskiego, mam tu na myśli piłkę ręczną dziewcząt. Do dziś pamiętam nazwiska wspaniałych zawodniczek ze szkoły: Zielińska, Marcinkiewicz, Kuprel, Rycewicz i inne już poważne dorosłe, pewnie wzorowe mamy, przynoszące kiedyś tyle splendoru szkole. Strach też ogarniał inne szkoły jak stawiała się ekipa klewiańskich tenisistów. A teraz jak słyszę, że szkoła za rok zakończy swoją egzystencję (może to tylko plotka?), jest mi po prostu smutno i przykro. Tyle pracy włożyli nauczyciele, oraz mieszkańcy Klewianki przy remontach szkoły, domu nauczyciela, przy budowie szkolnych boisk. Nie bardzo mogę sobie wyobrazić zamknięcia najważniejszej wizytówki wsi. Żyjemy w XXI w., a Klewianka zamiast się rozwijać i korzystać z dobrodziejstw europejskich robi krok do tyłu. Może prężni mieszkańcy wsi przestaną się godzić z oferowaną beznadziejnością i wezmą losy wsi w swoje ręce. Trochę dobrej woli, pomysłu i pracy, a królewska wieś Klewianka może znowu równać do najlepszych. Jedziemy dalej po prawej stronie żegna nas kapliczka przydrożna. Może, jeśli nie władza to, chociaż opatrzność boska, będzie miała Klewiankę w opiece?
Arkadiusz Studniarek