<<< wstecz .::.
Tam, gdzie mieszkają diabły
Darek Karp - miłośnik i fotograf przyrody, pasjonat kultury Indian północnoamerykańskich. Autor m.in. publikacji o przyrodzie doliny Biebrzy. Od ponad 30 lat fotografuje biebrzańską przyrodę.
Tam, gdzie mieszkają diabły
Był pamiętny grudzień 1981 roku, gdy pierwszy raz trafiłem w gościnne progi wsi na biebrzańskich bagnach. Mała wioska zagubiona pośrodku łąk, wyglądała jakby czas w niej się zatrzymał.
W całym kraju ogłoszony stan wojenny, godziny policyjne, patrole ZOMO i milicji. A tu normalne życie. Stare drewniane chałupki, większość jeszcze ze strzechami, wtapiały się w piękno biebrzańskiego krajobrazu. Na łąkach obsypanych śniegiem widniały liczne stogi z sianem, tak bardzo podkreślające charakter tej pięknej krainy. Poczułem się wyjątkowo wolny...
Odetchnąłem czystym, mroźnym powietrzem i gdy już miałem wyruszać w tą dziką przestrzeń, aby zacząć odkrywać jej małe i duże tajemnice, w tej samej chwili usłyszałem za plecami głos:
Ej ty, człowieku! Ty chyba jesteś jakiś dziki albo co? Gdzie ty z tym kijem chcesz iść?
Odwracam się, a za mną stoi starszy, sympatyczny gospodarz.
Tam dalej to już koniec świata, same krzakocie, bagna i las, a w nim to i wilki głodne - ostrzegł przyjaźnie.
Wilki? To super! Ja właśnie za tymi wilkami. A powie mi pan, łosi jest dużo?
Łosi, to pewnie jest więcej jak krowów we wsi. Nieraz widać jak przelatują między stogami.
A inne zwierzęta? - pytam.
Panie kochany, tam są różne cudaki i rozmaitości świata...
Było bardzo mroźnie, gospodarz zaprosił do domu, aby się ogrzać. Klimat w starej drewnianej chałupie był nie do opisania. Jakby z innej epoki. Duża kuchenna izba z piecem kaflowym i zapieckiem. Przy ścianie stał stary kredens, a obok szlaban, pełniący rolę ławki i łóżka. Nieheblowana podłoga z szerokich desek miała liczne ślady życia tego domu. W centralnym miejscu izby znajdował się ołtarzyk. Grube sufitowe belki, częściowo „rzeźbione” przez korniki, pobielone były wapnem. Pomiędzy nimi zwisała mała żarówka, na której zgromadziło się mnóstwo pajęczyn. W rogu przy piecu stało wiadro z wodą, blaszany kubek i stara miska do kąpieli…
Na zapiecku siedziała, kołysząc się, staruteńka matka gospodarza, a na szlabanie, zaciekawieni gościem, dwaj chłopcy.
Zdjąłem kożuch, pod którym na piersi wisiał aparat fotograficzny. Wzbudził on zainteresowanie.
A ja myślałem, że ty może jakiś dziki, bezdomny człowiek. Wędrujesz w starym kożuchu i z takim kijem, a tu masz: ty uczony i kamerujesz.
Uczę się dopiero tego kamerowania - odpowiedziałem grzecznie.
A najbardziej to interesują mnie zdjęcia dzikich zwierząt.
A ptaki? - zapytał.
Oczywiście też.
To musisz koniecznie przyjechać tu na wiosnę. Jest dużo bocianów, żurawiów, czajków, a na lesie to siedzi nawet oreł - mówi z dumą gospodarz. Nie wiem czy to prawdziwy oreł, czy tylko podorlak, a może to jakiś tam inny duży siul. Ale gniazdo to ma wielkie, takie jak bocian. I jak tylko bagno lepiej zamarznie, zaprzęgnę kobyłkę i pojadę saniami po drzewo, to zrobię porządek z tym gniazdem. Może się wreszcie wyniesie i na wiosnę nie będzie brał kur.
Ja bym się chętnie tam z Panem wybrał - odpowiedziałem.
Oglądnę to gniazdo, tego podorlaka, a i pomogę przy drzewie. To jak, umowa stoi? - zapytałem. Gospodarz zgodził się. Podaliśmy sobie ręce.
Pójdę już, bo zimą szybko się ściemnia. Może zobaczę jeszcze jakiegoś łosia.
Żegnałem się z gościnnymi mieszkańcami chaty, gdy w ostatniej chwili przed wyjściem z domu, stara babuleńka odezwała się do mnie prosto z zapiecka:
Ty nie idź w te kusty, bo tam w nich daleko siedzi diabeł i może cię już nie wypuścić... A jak już tam poleziesz i ci się uda wrócić, to przynieś nam dzika.
Zaskoczony zapytałem:
Jak to, dzika?
Babka odpowiedziała całkiem poważnie:
Nie wiesz jak? Normalnie, w worku!
Te słowa utkwiły mi w pamięci. Zawsze jak idę w te strony ciepło wspominam tych prostych, dobrych ludzi i nigdy nie lekceważę mieszkającego w kniei diabła i innych prawowitych mieszkańców bagien...
Film i książka „Biebrzańskie żywoty, czyli biebrzańskie wspomnienia o tym jak dawniej życie nad Biebrzą wyglądało” - to zbiór kilkudziesięciu rozmów ze starszym pokoleniem mieszkańców z różnych stron doliny Biebrzy.
Znalazły się tam także spostrzeżenia tych, dla których Biebrza stanowi niezwykłą wartość duchową, pasję, która stała się mottem mottem ich życia.
Bohaterowie w rozmowach wspominają o swoim dzieciństwie i młodości, o postrzeganiu przyrody, o codziennych zajęciach, z których wiele już dziś odchodzi bądź odeszło w niepamięć.
Spisane i udokumentowane rozmowy to bardzo osobista refleksja, w której nie brakuje życiowej mądrości, opisu ginących zawodów, groteski, ale także specyficznego humoru.
Wydawcą książki i filmu jest Biebrzański Park Narodowy. Reportaż powstał wg scenariusza Beaty Golak i Artura Wiatra, zdjęcia i montaż wykonali Paweł Hołubowicz i Jacek Wiśniewski.
Wydawnictwo zostało sfinansowane przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Białymstoku.