<<< wstecz .::.

Żeby gładko było i bez bólu...


Na najbliższej sesji monieckiej Rady Miejskiej, ze statutu Gminy Mońki zniknąć ma zapis § 58.3 - mówiący o tym, że „Przebieg sesji może być nagrywany i archiwizowany w formie analogowej i cyfrowej”.

Komu tak bardzo przeszkadza nagrywanie i zachowanie dla potomności „salomonowych” rozważań monieckich radnych?
Kto mógł wpaść na pomysł „zaciemniania” i ukrywania przed mieszkańcami przebiegu obrad sesji rady miejskiej?

Z ulgą odetchnie na pewno Piotr Kalinowski, bo nie będzie już musiał przez całą sesję biegać z dyktafonem po sali. Ma chyba jednak obecnie za małe „przebicie”, żeby zmieniać gminne statuty.

Bardziej zadowolony będzie na pewno przewodniczący Klepacki, który kompromituje się prowadząc obrady, myląc słowa i pojęcia oraz nie potrafiąc odczytać poprawnie z kartki tego, co mu ktoś wcześniej napisał.
Nie mniejsze ukontentowanie dotknie sekretarza urzędu - Mariana Jabłońskiego, którego niektóre sesyjne teksty przyprawiają co bardziej wrażliwych słuchaczy o osłupienie i brzucha ból ze śmiechu.

Teraz, po zlikwidowaniu nagrywania przebiegu sesji, każdy protokół z nich będzie mógł wreszcie wyglądać tak, jakby tworzyła go co najmniej rada ministrów.
I nikt nie zarzuci, że nie zgadza się z tym, co na taśmie, czy dysku.

Co na to reszta radnych?
Reszta zapewne zagłosuje za - jak zwykle nie mając (z kilkoma sympatycznymi wyjątkami) większego pojęcia o tym, co i dlaczego zmieniają…

Krzysztof Pochodowicz