<<< wstecz .::.

Po trzecie - primo - ultimo...


XXXVI Sesja Rady Miejskiej - cytat z relacji zamieszczonej na stronie Urzędu Miejskiego w Mońkach:

(W pytaniach i wolnych wnioskach radny ........ poruszył inny problem, a mianowicie kwestię rzetelności jednego z czasopism. 15 września odbyła się VI edycja Święta Wsi Gminy Mońki. Z roku na rok impreza cieszy się co raz większym zainteresowaniem. W tym roku odwiedziła ją rekordowa liczba widzów, jak i samych uczestników. Jest to jedna z wizytówek Gminy Mońki a także wyśmienita promocja naszego regionu. Należy podkreślić, że z tego pomysłu zaczynają korzystać inne gminy naszego województwa.
- W organizację imprezy czynnie włączają się mieszkańcy uczestniczących w konkursie wsi - wyraźnie podkreślał radny ...... - jest to jedna z niewielu w ciągu roku odskoczni w ciężkiej doli rolnika. Wszystkie media obsługujące nasz region rozpisywały się na temat tej imprezy w samych superlatywach. Nawet w sąsiednich gminach było o tym głośno. Wszystkie oprócz jednej z gazet - e-lokalne.pl (tzw. Wiadomości Lokalne). Tam pokazała się jedynie mała wzmianka. Jeżeli to czasopismo ma opisywać wydarzenia na terenie naszej gminy to niech robi to w sposób rzetelny i uczciwy bo póki co wytyka tylko negatywy, a o pozytywach milczy.)


Nie pamiętam, kiedy i jak dotarła do mnie informacja o posesyjnej relacji i początkowo miałem pominąć te wymęczone, postgierkowskie esy-floresy - stosownym do ich poziomu - milczeniem, ale człowiek nie świnia i jak ktoś mu robi reklamę - wypada podziękować. Co też, mając właśnie kilka minut wolnego czasu, niniejszym czynię…

Zarzucanie mi negatywnego stosunku do imprezy jest zupełnym nieporozumieniem.
Święto Wsi gminy Mońki zaproponowałem burmistrzowi Karwowskiemu podczas pierwszej jego kadencji. Współorganizowałem je i prowadziłem (materiały do przeczytania i obejrzenia w Internecie). Byłem też autorem nazwy imprezy, która powstała w czasie jednego ze spotkań w urzędzie Miejskim i miała równoważyć wyborczo Święto Ziemniaka - organizowane przez konkurenta w wyborach, ówczesnego starostę - Zbigniewa Męczkowskiego.
Większości obecnych radnych Rady Miejskiej - ze szczególnym uwzględnieniem pani Barbary Iwony Iwanickiej - nie przyszło wtedy do głowy, że będą o czymkolwiek w mieście i gminie decydować.

Wypada przypomnieć kilka prawd oczywistych, dotyczących ogólnej natury społecznych i międzyludzkich relacji..
Po pierwsze - primo - piastując publiczną funkcję za publiczne pieniądze, wypada wiedzieć co i o czym się mówi oraz rozumieć to, co się czyta.
Po drugie - primo - jak się chce mieć tylko laurki (najlepiej ciurkiem - na pierwszej stronie i trzech kolejnych, ze zdjęciami na pół strony), trzeba założyć sobie gazetę i za nią zapłacić, albo udać się do redakcji gminnych wieści.
Po trzecie - primo ultimo - jeżeli ma się coś do kogoś, to mówi mu to się w oczy, a nie czeka na jego wyjście z sali, żeby „odważnie” osr…ć za plecami.
Chyba, ze niektórzy radni uważają, że „Lepiej bez twarzy niż bez kasy”.

Nie obarczam pana burmistrza Karwowskiego bezpośrednią odpowiedzialnością za wprowadzanie białoruskich zwyczajów na oficjalną stronę Urzędu Miejskiego. Powinien jednak zareagować na „ocenianie rzetelności” prywatnych mediów w relacjach z sesji rady miejskiej.
Inaczej mieszkańcy mogą pomyśleć, że po to właśnie jeździ się służbowo na Białoruś.
Po radnych „krytykach” nie spodziewam się w tej materii wiele, skoro nie rozumieją znaczenia podstawowych słów ojczystego języka. Na reakcję, wychowanych w komunistycznych standardach, przewodniczącego RM i sekretarza urzędu - też nie ma co liczyć.

Przejętym zaś szczególnie „ciężką dolą mieszańców” radnym Rady Miejskiej w Mońkach - polecam ocenę zainstalowania w mieście monitoringu i wydawania gminnych pieniędzy na „szerokopasmowy internet”.
Nie było i nie ma społecznego zapotrzebowania na kamery, podglądające z rogu każdej ulicy mieszkańców najbezpieczniejszego miasta Podlasia, a proponowany Internet to oczywiste, nikomu niepotrzebne nieporozumienie. Choćby ze względu na jego archaiczne parametry - jest proponowaniem jazdy na osiołku, w czasach szybkich autostrad.
Jedynym usprawiedliwieniem tej „inwestycji” jest to, że kiedyś się ją zaczęło i nie wypadało po tylu latach nie ukończyć.

Krzysztof Pochodowicz