<<< wstecz .::.

Polska tonie w śmieciach...

Podatek od nieruchomości, w przypadku gdy areał ziemi jest mniejszy niż jeden hektar, jest naliczany za każdy budynek tak, jakby był to potencjalnie budynek nadający się do prowadzenia działalności gospodarczej. Emeryci, którzy najczęściej przekazali swoje gospodarstwa rolne, a zatrzymali zabudowania rolnicze najczęściej z sentymentu, płacą więc podatek za te często walące się obiekty większy, niż rolnik za duże gospodarstwo rolne! Absurd? Podam kolejny... Podatek za budynki mieszkalne! Nie ważne, jaką wartość przedstawia mieszkanie lub dom, nie ważne ile ma lat, nie ważne jakie dochody osiąga rodzina w nim mieszkająca... Podatek wynosi obecnie do około 70 groszy za jeden metr kwadratowy maksimum. Jeśli więc ktoś zarabia milion złotych rocznie i ma dom wartości kilku milionów złotych, to płaci za metr kwadratowy tyle samo, co dziadek żyjący z rolniczej emerytury w ruderze bez bieżącej wody i cieknącym dachem... Bez komentarza.

Nasze państwo funkcjonuje dzisiaj tylko właściwie na poziomie samorządu. Rząd zajmuje się sprawami centralnymi typu armia, policja itd. Natomiast wszystkie pozostałe dziedziny życia przekazywane są "w dół", między innymi służba zdrowia, ale nie idą za tym pieniądze.
Odwróćmy więc teoretycznie sytuację - niech ludzie płacą więcej podatków "na dole" a mniej "na górze"! Dlaczego? Bo "na górze" i tak tam to zmarnują. My tych pieniędzy nie zmarnujemy, ponieważ większość codziennych potrzeb mieszkańców, typu: droga dojazdowa do domu, woda w kranie, odbiór ścieków i śmieci - jest załatwianych na poziomie gminy.
Ale w Polsce znowu jest przed wyborami, więc rząd ciągle odwleka to, o czym mówi się od pewnego czasu, że Polska tonie w śmieciach, że jest mały poziom segregacji śmieci, że w dalszym ciągu ileś śmieci ląduje po prostu w lesie, a Polska będzie płacić za ten stan rzeczy kary do kasy Unii Europejskiej... i słusznie!!!

Jednak w dalszym ciągu gmina czy podległe jej jednostki lub wynajmowane przez nią firmy, działają na zasadach cywilno-prawnych. Więc, żeby ściągnąć opłatę od mieszkańca za wywóz śmieci, czy w ogóle zmusić go do posiadania kosza na śmieci, sprawa w każdym wypadku musi trafić do sądu! I żeby odzyskać od mieszkańca 20 zł., trzeba wydać 500 zł.! Jest już praktycznie postanowione, że każdy będzie płacił za utylizację śmieci komunalnych i że będzie to realizowane na podstawie ordynacji podatkowej, czyli że wejdzie w życie "podatek śmieciowy" – tylko, że odciąga się tą decyzję w nieskończoność, a w lasach przybywa...
Niemcy mają we krwi potrzebę czystości, Polacy muszą się jeszcze tego nauczyć, a najlepsza nauka idzie przez portfel. Jak każdy zapłaci kilka złotych miesięcznie, to nie zbiednieje, bo to równowartość paczki papierosów, ale Polska będzie czysta i - to najważniejsze - każdy, jak zapłaci, to sam dopilnuje, żeby było czysto wokół niego! Każdy, kto żyje w tym kraju, będzie żądał, żeby śmiecie od niego odebrano, bo za to zapłaci. Oczywiste jest, że trzeba to zrobić jak najszybciej i to nawet jak będzie bolało. Tak jest na świecie. Niemiec nie wyrzuci prosto pod nogi papieru, czułby się z tym źle, nie mógłby przez to spać. Natomiast w Polsce takie zachowania są jeszcze dosyć powszechne. Gdyby Polacy wiedzieli, że muszą ponieść koszty za brud - to byłby porządek.

Wtedy większość, która płaci, nie czułaby się źle z tym, że w zasadzie nie ma sposobu na tych, którzy nie płacą, tylko brudzą i śmiecą. Niepotrzebnie odwleka się konieczne decyzje w nieskończoność, kiedy jest to kwestia jednej ustawy i wydania dobrych, zdecydowanych przepisów wykonawczych.
Znowu musimy wrócić do tego, że gmina nie jest jakimś tworem magicznym, kosmicznym - tylko to są wszyscy ludzie ją zamieszkujący. Jeżeli trzeba zlikwidować dzikie wysypisko i posprzątać las - nie płacą za to ci, co zabrudzili, tylko my wszyscy.
Obecnie, kiedy rada gminy uchwala wysokość opłat za wywóz śmieci, często i tak ich nie doszacowuje. Bo jak ustali zbyt wysokie ceny, to ludzie zbuntują się i nie będą płacić. Będą rozwiązywali umowy, narobi się bałaganu - więc dla świętego spokoju, trochę się te koszty ukrywa, zaniża, żeby tylko jakoś ludzi przyzwyczaić i nauczyć. Jednocześnie więc i tak gmina (czyli wszyscy) dokłada kosztem innych zadań. Jest to tak naprawdę niepotrzebne i głupie.
Normalnych ludzi rozwściecza kombinowanie tych, którym w żaden sposób nie można przemówić do rozumu, którzy mając zapłacić za śmiecie kilka czy kilkanaście złotych, wiozą je na dzikie wysypisko, wydając po drodze kilka razy więcej na przysłowiowe piwo. I nie będzie im żal wydać na to piwo, im będzie żal zapłacić za te śmieci...

Ordynacja podatkowa nie jest od tego, żeby się zastanawiać czy jej wprowadzenie jest słuszne, czy nie. Trzeba ją wprowadzić - koniec, kropka!!! Nie możemy bowiem mylić demokracji z anarchią, która zaczyna wkradać się w funkcjonowanie państwa i powodować chaos.
Jestem wychowany w duchu propaństwowym, który wymaga pewnego elementarnego porządku. Trzeba zaprzestać stosowania półśrodków i pozornych, udawanych działań. Mamy czuć się ze sobą dobrze, ale będziemy się ze sobą dobrze czuli wtedy, kiedy będziemy wszyscy do tego zmuszeni. A w tym mogą pomóc kategoryczne przepisy.

Marek Stankiewicz